Tytuł wpisu mówi sam za siebie – oto moje subiektywne zestawienie najciekawszych, znalezionych w internecie, reakcji ludzi na alarm pożarowy. Lista ta nie wyczerpuje wszystkich możliwości i zakładam, że w przyszłości może być aktualizowana. Niestety, przeważają zachowania, których nie należy pochwalać ani naśladować. Podkreślam, że niniejszy post traktuje o zachowaniach – nie o konkretnych osobach.
To tytuł artykułu opublikowanego na łamach czasopisma a&s Polska. Cały tekst tutaj, a poniżej wklejam fragment, jak dla mnie – najciekawszy.
Miałam od jakiegoś czasu takie przemyślenia, które trzymałam niewypowiedziane do momentu, aż na ostatniej konferencji, na której byłam, jeden z prelegentów powiedział to na głos. Wtedy dotarło do mnie, że jest grupa ludzi, którzy praktycznie nie mają szans na ewakuację w razie pożaru. Wiecie, jaka to grupa?
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego rozwiązania, i muszę Wam o nim opowiedzieć.
To się porobiło z tymi znakami.
Mamy nową normę PN-EN ISO 7010, gdzie określono nowe wzory znaków ewakuacyjnych oraz przeciwpożarowych. Zmiany są słuszne, bo przepływ ludzi związany z otwieraniem się granic i rynków pracy wymusza stosowanie wspólnych metod przekazywania informacji dotyczących bezpieczeństwa. Znaki ewakuacyjne w nowej normie są zrozumiałe na poziomie międzynarodowym, i o to w ich stosowaniu chodzi. Wycofane zostały wszystkie znaki z polskojęzycznymi zwrotami, pozostały jedynie piktogramy. Wszystko ładnie pięknie, ale problem pojawia się, gdy sprawdzimy, co na temat oznakowania mówią nasze rozporządzenia. I tak, rozporządzenie o ochronie przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów nakazuje właścicielom, zarządcom lub użytkownikom budynków oraz placów składowych i wiat, z wyjątkiem budynków mieszkalnych jednorodzinnych oznakowywać znakami zgodnymi z Polskimi Normami; między innymi drogi i wyjścia ewakuacyjne z wyłączeniem budynków mieszkalnych. Zaglądając natomiast do warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, a dokładniej do załącznika nr 1, gdzie znajduje się wykaz norm przywołanych w tymże rozporządzeniu, mamy, jak byk – przywołaną normę PN-N-01256-02:1992. Guglamy tęże normę, i na stronie PKN mamy informację na czerwono – norma wycofana i zastąpiona przez PN-EN ISO 7010:2012 – wersja angielska.
W wydaniu komiksowym sytuacja wygląda tak:
Mariusz, który przysłał mi tę fotkę, nazwał ją 3 w 1. Pewnie wiecie, dlaczego?
Optymistycznie rozpoczął się ten poniedziałek – rano dostałam wiadomość od Czytelnika, z opisem alarmu pożarowego, którego był świadkiem w miniony weekend. Czytałam z uśmiechem. Tej historii brakowało w TOP 10 reakcji na alarm pożarowy.
Uśmiechnijcie się i Wy 🙂
Możliwość bezpiecznej ewakuacji osób przebywających w obiekcie w przypadku pożaru stanowi priorytet działań w zakresie ochrony przeciwpożarowej. To zdanie napisałam na stronach tego bloga już co najmniej raz, i zapewne napiszę to jeszcze wielokrotnie. Jednak nie zawsze spełnienie wymagań stawianych w przepisach przeciwpożarowych i budowlanych wystarczy, aby użytkownicy obiektu bezpiecznie go opuścili w przypadku zagrożenia. Widzę tu przynajmniej dwie kwestie wpływające na ostateczny przebieg ewakuacji – reakcję osób zdolnych do samoewakuacji na ogłoszony alarm oraz organizację ewakuacji dla osób do niej niezdolnych. O pierwszym aspekcie już kilka zdań zostało tu napisane (TOP 10 reakcji na alarm pożarowy; Psychologia ewakuacji: dlaczego ludzie nie reagują na alarmy pożarowe?) Tym razem troszkę o organizacji ewakuacji osób wymagających szczególnej uwagi – na przykładzie pacjentów szpitali.
Skąd taki temat? Zrodził się po wizycie w pewnym szpitalu.
Zdjęcie, które zamieścił stały Czytelnik w jednym ze swoich komentarzy. Postanowiłam umieścić również w formie wpisu, aby łatwiej było je odnaleźć.
W budynku zostaje ogłoszony alarm, zgodnie z procedurami przebywający w nim ludzie przystępują do ewakuacji. Po kilku minutach ewakuacja zostaje zakończona, a wszyscy, którzy opuścili budynek czują się bezpieczni – w końcu są poza zasięgiem płomieni czy dymu. Celowo napisałam „czują się bezpieczni”, gdyż, jak zwraca uwagę mz-insp, niekoniecznie są.
Zapraszam do przeczytania materiału nadesłanego przez Czytelnika.
Najnowsze komentarze