Galeria ppoż.

To ja tu postoję i spłonę.

Wywoływanie fałszywych alarmów dla zabawy nie jest oznaką tylko naszych czasów, jak się okazuje. Problem ten był już znany prawie sto lat temu, i już wtedy zaczęto szukać sposobu na zapobieganie takim sytuacjom.

Nawet go znaleziono.

W 1938 roku w magazynie Modern Mechanix zaprezentowano światu pomysł na odstraszenie potencjalnych żartownisi oraz schwytanie tych, którzy pozostali nieustraszeni. Wymyślono urządzenie, które nazwano „Fire Box Traps Pranksters”, czyli coś w stylu „ogniowa pułapka na dowcipnisi”.

Było to w istocie urządzenie alarmowe, pierwowzór dzisiejszego ROP, doposażone w osobliwą  instalację.  Aby z niego skorzystać i uruchomić alarm pożarowy, osoba chcąca to uczynić, musiała umieścić rękę w obręczy. Po włożeniu tam ręki i włączeniu alarmu, górna kończyna zgłaszającego pozostaje zablokowana w tej obręczy (jak w kajdankach), dopóki nie zostanie uwolniona przez strażaka lub policjanta kluczem.

Wynalazcy chyba jednak nie przewidzieli, że urządzenie może być użyte w słusznej sprawie, w przypadku prawdziwego pożaru.

To ja tu postoję i spłonę.

 

Be the First to comment.